ZUZIA
Otworzyłam oczy. Od razu poraziło mnie światło, więc je szybko zamknęłam i znów powoli otworzyłam. Poczułam okropny ucisk w klatce piersiowej i ból głowy. Na mojej lewej ręce ujrzałam bandaż. Do pomieszczenia weszła moja mama. Była ubrana w szarą bluzkę, granatowe legginsy i czarne szpilki. W ręce trzymała kawę, a jej blond włosy byly związane w luźnego kucyka. Gdy mnie zobaczyła od razu do mnie podbiegła
-Zuza, w końcu się obudziłaś!-krzyknęła-Zawołam lekarza!-dodała i przycisnęła duży, czerwony guzik. Kilka minut potem zjawił się mężczyzna w średnim wieku
-O, widzę że panienka się obudziła!- uśmiechnął się. Muszę przyznać, że ma bardzo życzliwy uśmiech, ale zwrot "panienka" mi nie odpowiada-Zaraz zabierzemy cię na kilka badań, a narazie muszę sprawdzić, co z twoimi nogami-stwierdził. Zdziwiłam się. Nogi? Lekarz odkrył moje kończyny i ukuł mnie szpilką w łydkę i kilka innych miejsc. Na każde pytanie czy coś czuję, odpowiadałam tylko "nie"
-A poruszaj palcami-polecił. Próbowałam, ale się nie dało. W ogóle mnie czuję nóg. Na koniec mężczyzna pokręcił głową i powiedział, że zaraz przyjdzie
-Zuzia, co ci do jasnej cholery przyszło do głowy, żeby na to wsiadać?-spytała moja mama
-Nie mi tylko Krzyśkowi-bąknęłam i chwyciłam moją torebkę, z której wyjęłam telefon i zaczęłam się nim bawić
-Okej, ja muszę lecieć do pracy, tylko pogadam z lekarzem, papa słońce-powiedziała kobieta i ucałowała mnie w czoło, po czym skierowała się do wyjścia. Chwilę potem przyszedł lekarz i zabrał mnie na badania. Potem odwiózł mnie na salę. Nudziło mi się. Zauważyłam, że moja mama włożyła do automatu od telewizora pięć złoty. Włączyłam gadające pudełko i oglądałam jakiś durny serial. Dziwne, podczas wypadku nic nie ucierpiały rzeczy z mojej torebusi, która jest w rzeczywistości dosyć dużą torbą. Spojrzałam na telefon. Jest 15:32. Usłyszałam, jak ktoś wchodzi do mojej sali. Tylko pielęgniarka przyszla podać mi leki, czego ja się spodziewałam... Czekałam na kogokolwiek, nie lubię samotności. Jest taka jakby... Pusta? Jak czarna dziura... Obejrzałam moje paznokcie. Pomalowane na niebiesko. Chwyciłam butelkę wody stojącą na mojej szafce i upiłam z niej łyk płynu. Ten serial w telewizji leciał jako wypełnienie tej ciszy, ktora mnie otaczała. Chwyciłam telefon i weszłam na facebooka. Nic ciekawego. Ziewnęłam. Jestem zmęczona, mimo, że dopiero się obudziłam. Wyłączyłam telewizor i ułożyłam się na łóżku. Nie mogę ruszać nogami, lekko mnie to denerwuje. Po chwili Morfeusz zabrał mnie do siebie. Obudziłam się i odwróciłam głowę w drugą stronę. Siedział tam mój brat. O losie, dlaczego akurat on?
-Cześć siostra!-powiedział... Znudzony? Ja tu kurna mam wypadek, leżę w szpitalu nie wiadomo ile, a on jest do jasnej cholery ZNUDZONY?
-Może trochę zainteresowania?-syknęłam
-Oh! Siostro, siostrzyczko, siostruniu, jak się czujesz przez swoją głupotę?-błagam! Niech go ktoś stąd zabierze!
-A wiesz że nie moją tylko tego debila?
-W sensie Krzyśka?-przymknął oczy
-Nie wiesz, świętego Piotra!-odparłam z ironią. Ale on jest głupi-Filip, czy ty nie powinieneś być na wykładzie?-no właśnie. Przecież on studiuje prawo
-What? Zuza student i wykład? Mózg Ci ucierpiał w tym wypadku?-no tak... Przecież nie mógł się pofatygować, żeby wiedzieć coś na kolokwium... Eh, po prostu 100% debila...
-A wiesz, dyskretnie próbuję się Ciebie pozbyć...-westchnęłam
-Sorry, mama mnie zmusiła, a pozatym nie chciało mi się siedzieć w domu-w tym momencie zadzwonił dzwonek jego telefonu. Jupiiii! Gadał dobie z kumplem. Jakim cudem mój brat jest wiecznie szczęśliwy? Kiedyś zacięliśmy się w windzie, a on był jak zwykle szczęśliwy! Mi pogoda psuje humor, a on... Szkoda gadać, jest po prostu bardziej udany... Wyszedł gadać na korytarz, pewnie kolega opowiada mu jakiej to laski ostatnio nie zaliczył. Nie rozumiem takich ludzi, są z kimś tylko dla seksu, a potem wyrzucają. A większość tapet się na to godzi. A nawet im się to podoba. Mimo gwaru za dużą szybą usłyszałam jedno zdanie mojego brata "Stary, ale ja ostatnio dupeczkę poznałem!". Czyli nie jest już z Karoliną? Szkoda, polubiłam ją. Spojrzałam na niegdyś białe ściany, które teraz są już szare od brudu. Za oknem świeciło słońce i na niebie nie było żadnej chmurki, a ja muszę się kisić w tym szpitalu. Przez korytarz cały czas chodzili ludzie, pielęgniarki albo przewozili kogoś na wózku. Ciekawie kiedy stąd wyjdę. Z nudów zaczęłam oglądać całą salę. 7 łóżek, 4 z jednej strony, 3 z drugiej, lekko obtłuczona umywalka i wielkie, zakratowane okno. Gdyby tylko był tu jeszcze ktoś, z Kim mogłabym porozmawiać. Ale oczywiście, z sali obok słychać, że jest więcej niż dwie osoby, a mnie musieli dać samą... Spojrzałam w stronę mojego brata. Flirtował z cycatą pielęgniarka, która miała dupę wielkości dwóch arbuzów. Nie wiem, co mu się w niej podoba. 20 kilo silikonu? Więcej tapety niż w tym szpitalu? A może niedopięta koszula pielęgniarki? Nigdy nie zrozumiem tego człowieka...
-----------------------------------------------------------------------------
Witam was w tą piątków noc! Lasy drudzy nigt! XD Przepraszam, że ty leczyć czasu rozdział się nie pojawiał, ale zepsuć mi się telefon, na którym miała napisałem 3/4 rozdział musiałam go pisać na nowo... Mam nadzieję, że jeszcze są tutaj te osoby, które natrafiły ma tego blog. Nie rozpisuję się już ❤
Zuzia❤